Producent: Embryolisse
Nazwa: Lait - Crème Concentré
Cena: 40-50zł/30ml, 70-85zł/75ml
Kilka słów od producenta: "Idealny produkt pielęgnacyjny – dobrze strzeżony sekret urody
paryżanek, od wielu dekad uwielbiany przez dermatologów: stanowi
połączenie składników pochodzenia naturalnego o udowodnionych
właściwościach pielęgnacyjnych oraz niezbędnych nienasyconych kwasów
tłuszczowych i witamin. "
Dostępność: internet
Krem zamknięty jest w tubce takiej jak apteczne maści co wcale nie przeszkadza mi w użytkowaniu. Wręcz przeciwnie - jak dla mnie taki design wygląda bardzo elegancko. Oprócz tego wylot w tubce zabezpieczony jest sreberkiem - duży plus za to!
Krem ma wodnistą konsystencję, jednak wystarczy odrobina, by pokryć nim cała twarz, więc wydajność również oceniam na plus. Używam go 2x dziennie przez miesiąc i zostało mi jeszcze jakieś 25% tubki (mam 30ml). Krem nadaje się zarówno pod makijaż jak i na noc. Mam cerę mieszaną, więc nie potrzebuję super nawilżenia jak w przypadku cer suchych. Posiadaczkom takiej cery odradzam zakup tego kremu, bo wydaję mi się, że nie nawilży Waszych twarzy wystarczająco. W przypadku mojej cery krem spisuje się doskonale.
Bardzo szybko się wchłania, nie zostawia tłustego filmu na twarzy. Cera po jego użyciu jest jedwabiście gładka, żadnych suchych skórek, a ostatni peeling robiłam jakieś 2 tygodnie temu (!). Co najważniejsze, cera po jego użyciu nie świeci się. Zauważyłam również zmniejszenie wydzielania sebum. Kiedy używałam innych kremów, rano moja cera była tłusta właśnie przez wydzielone sebum. Teraz już tego problemu nie mam. Twarz wygląda rano tak samo jak wieczorem zaraz po jego użyciu. To to ja lubię!
Krem mimo, że jest kremem nawilżającym, lekko matowi cerę. Co wcale nie wiąże się z tym, ze słabo nawilża. Od kiedy stosuję ten krem, moja cera wygląda na wypoczętą, jest nawilżona. Używałam go na przełomie lato/jesień i przy obu standardowych temperaturach przy tych porach roku spisywał się całkiem nieźle. Zarówno w pełnym słońcu przy 30 stopniach jak i teraz, kiedy termometry pokazują zaledwie 10-15 stopni.
Zapach tego kremu jest lekko wyczuwalny w tubce. Można powiedzieć, że pachnie jak lżejsza wersja kremu Nivea. Na twarzy staje się bezzapachowy. Na dodatek mam wrażenie, że kaszka na czole przy jego użyciu powoli znika. Choć nie wiem na ile to jego zasługa a na ile zmiana podkładu na mineralny.
Jedynym minusem tego kremu jest cena. Choć z drugiej strony jest go więcej niż standardowych kremów i te 70zł ładnie rozkłada się nam na 75ml. Krem na pewno kupię ponownie jak tylko skończy mi się obecna tubka. To powinien być dla Was niezły argument, bo ja nigdy nie zapłaciłam za krem więcej niż 30zł a tutaj jestem skłonna wydać aż 70 :D
Ocena: 5/5
A Wy jak go oceniacie? Miałyście okazję go wypróbować? Dajcie znać, bo jestem strasznie ciekawa :)