Przed Wami kolejna część mini recenzji o kosmetykach The Body Shop, które było mi dane poznać dzięki Kasi z bloga
sweet-and-punchy.blogspot.com. Z niecierpliwością czekałam na paczkę, wiedząc, że coś z tej firmy na pewno będzie w środku. W blogosferze aż huczy na temat kosmetyków od TBS. Że niby takie dobre, pięknie pachną i tak dalej. Ile w tym prawdy przeczytacie dalej. Nie będę się rozpisywać o każdym z osobna, bo różnią się one jedynie zapachem.
W paczce znalazłam 2 mini masełka do ciała. Jedno z kolekcji Honeymania a drugie Chocomania. Oba zamknięte są w słoiczku takim samym jak opisywany przeze mnie ostatnio peeling do ciała, z tą różnicą, że te nie są przeźroczyste po bokach.
Pierwsze co pomyślałam po ich otwarciu i próbie na dłoni - to są rzeczywiście masła! Ich konsystencja jest bardzo zbita, nie spotkałam się jeszcze z tak zbitym smarowidłem do ciała. Wystarczy więc malutka ilość, by rozprowadzić kosmetyk na poszczególnych partiach ciała. To jest to co lubię - wydajność idąca w parze z działaniem.
Jeśli chodzi o nawilżenie po ich użyciu, to muszę przyznać, że nawilżają bardzo dobrze, nie zauważyłam różnicy między nimi. Oczywiście nie używałam ich na zmianę. Najpierw poszło w ruch masełko o zapachu miodu a dopiero po zużyciu ok. 3/4 słoiczka zaczęłam masełko czekoladowe. Są to masła typowe do używania w zimnych porach roku. Na lato mogą być za ciężkie i jednak wolniej się wchłaniać pod wpływem upałów. Mnie w upalne dni po prostu nie chce się czymkolwiek smarować, więc mogę ich używać cały rok. Wchłaniają się dość szybko, nie pozostawiają tłustej powłoki na skórze jak mają w zwyczaju bardziej lejące kosmetyki. Dzięki tym masełkom nie mam już problemu z suchymi kolanami i łokciami, wreszcie!
Co do zapachów tych masełek, to są przepiękne! Każdy z nich ma coś w sobie i faktycznie odzwierciedlają to co jest napisane na etykiecie. Miodowe masełko pachnie ciut mniej intensywnie i mniej je czuć na skórze po użyciu niż czekoladowe, ale i tak je kocham za to. Czekoladkę czuć natomiast bardzo intensywnie na skórze i to dość długo. Jeśli lubicie mocne zapachy, które trwają i trwają na Waszej skórze, to z całego serca polecam zapach czekoladowy.
Jedynym minusem dla mnie jest cena, bo w cenie regularnej duże opakowanie (200ml) kosztuje 69zł a to jednak sporo. Jednak w promocji można go dorwać już za pół ceny. The Body Shop często robi właśnie takie promocje.
Ocena -5/5 (ten mały minusik to za cenę, niestety)
Do mnie już leci pełnowymiarowe opakowanie masełka. Wybrałam masło o zapachu brazylijskiego orzecha. Brałam w ciemno, więc zobaczymy czy zapach mi się spodoba. Może któraś z Was go ma i napisze mi czego mogę się spodziewać? ;)