30.12.2013

Daktylowo - kokosowe mleczko do ciała od Bielendy

Skusiłam się kiedyś w Rossmannie na mleczko do ciała firmy Bielenda z serii Afryka Spa. Jako, że próbuję polubić się w ostatnim czasie z zapachem kokosa, wzięłam wersję zapachową Daktyl & Kokos...


Mleczko zamknięte jest w 250ml stojącej buteleczce z pompką. Plus za takie rozwiązanie, lubię pompki przy kosmetykach.


Niestety okropnie denerwujące w tym kosmetyku jest to, że po pierwszym użyciu pompka wysuwa się sporo w górę i nie da rady wcisnąć jej na dół z powrotem. Mam wrażenie, jakbym zostawiała otwarte opakowanie z kosmetykiem. Wiem, dziwne :D Widzicie jak dużo pompki się "wysunęło"?


Jeśli chodzi o jego konsystencje, to jest bardzo rzadka. Ale tutaj nie mam się do czego przyczepić, bo jest to mleczko, więc nie mogłam się spodziewać mega gęstego mazidła do ciała. Mleczko ma jasnokremowy kolor jak widać powyżej. Jest kosmetykiem dość wydajnym. Dopiero pod koniec użytkowania pojawia się pewien problem... Mianowicie pompka nie jest w stanie wydostać kosmetyku, kiedy jest już niżej niż koniec nalepki. Nie ma innego wyjścia i trzeba rozciąć opakowanie, by wydostać resztę. Ja jednak go nie rozcinałam i tą resztę wyrzuciłam. A dlaczego? Wiecie to już zapewne po tytule tej notki...

Zapach tego kosmetyku w najmniejszym nawet stopniu nie przypomina tego co obiecuje nam producent. Gdzie te daktyle i kokos ja się pytam?! Mleczko kupiłam głównie ze względu na zapach i zawiodłam się strasznie. Nie potrafię opisać Wam tego zapachu, ale na pewno ani daktyle ani kokosy to nie są. A szkoda. To połączenie nie pachnie nawet przyjemnie dla nosa. Dobrze, że zapach jest bardzo słabo wyczuwalny na skórze, więc jakoś zniosłam te katusze i zużyłam je do końca (no prawie).


Jeśli chodzi o nawilżenie, to również nie mam mu nic do zarzucenia. Nie dawało jakichś świetnych rezultatów, ot taki przeciętniaczek. Sądzę, że to może być zasługa olejku arganowego, który znajduje się w mleczku, bo jak na taką konsystencję, to radzi sobie jednak odrobinę lepiej niż inne rzadkie mleczka czy balsamy. Jednak dalej nie jest to efekt jakiego bym oczekiwała.

Plusem natomiast jest cena. Dorwałam je w promocji za 8.99zł. Nie wiem czy była to cena w zwykłej promocji, czy była tak niska, bo produkt zmienił opakowanie. Teraz kosztuje w okolicach 13-14zł. Jednak za tą cenę można znaleźć coś lepszego.

Ocena: 3/5

Miałyście z nim styczność? Co o nim sądzicie? Dajcie znać w komentarzach a ja tymczasem uciekam na sylwestrowe zakupy ;)

29.12.2013

TOP 10, czyli lista blogów, które najczęściej odwiedziałam w 2013 roku, cz.2

Dzisiaj wrzucam Wam kolejnych kilka blogów, na które zaglądam bardzo często. Jest to już druga i zarazem ostatnia część mojego cyklu TOP 10. Kolejny taki za rok :P

.
.
.

6. mademoiselleevebloguje.blogspot.com
Jaką ta dziewczyna ma wiedzę! Nie jedna kosmetyczka mogłaby jej tego pozazdrościć i uczyć się od niej. Na blogu znajdziecie dużo ciekawych porad i recenzji o kosmetykach naturalnych. Warto odwiedzić bloga i zostać na dłużej :)

http://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/
____________________

7. mynameisodetteswan.blogspot.com
Jej paznokciowe stylizacje to po prostu cuda! Przeglądając jej mani nie mogę się na nie napatrzeć. Wszystko dopięte na ostatni guzik, przemyślane od początku do końca. Szkoda tylko, że ja nie umiem odtworzyć większości z nich. Bozia poskąpiła mi takiego talentu :(
http://mynameisodetteswan.blogspot.com/
____________________

8. www.alinarose.pl
Kolejny blog, gdzie dowiemy się samych ciekawych rzeczy. Są tam i porady kosmetyczne i makijażowe. Często korzystam z tych drugich, bo u mnie technika wykonania makijażu oczu leży i kwiczy, ale uczę się, powoli.

http://www.alinarose.pl/

____________________

9. kosme-tiki.blogspot.com
Jej paznokcie <3 Patrzę, patrzę i napatrzeć się nie mogę! Prezentuje tak każdy lakier, że chciałoby się mieć je wszystkie.  Lubię ją też za dokładne tutoriale makijażowe. Bo jak inaczej się uczyć jak nie właśnie krok po kroku? ;)

http://kosme-tiki.blogspot.com/

____________________

 10. Na koniec zostawiłam mały smaczek. Która z nas nie lubi afer, co? Ja tego bloga uwielbiam czytać, bo wiem, że potrafi mi nieźle poprawić humor. O kim mowa?
aferkowo-male.blogspot.com

aferkowo-male.blogspot.com

Polecam odwiedzić ;)

Tak przedstawia się moja lista TOP. A Wasze jak wyglądają? Chętnie poczytam ;)

28.12.2013

Parę słów o lakierach Pro Active marki Softer

Dzisiaj kilka słów o lakierach, które miałam okazję poznać stosunkowo niedawno. Kosmetyki Softer są od krótkiego czasu dostępne w Rzeszowie (a dokładnie w galerii Nowy Świat). Tak więc dzisiaj na tapecie 2 "neonowe" lakiery Softer z serii Pro Active. Posiadam numery 100 i 103.



Lakiery z tej serii są zamknięte w okrągłych 10ml buteleczkach z czarną nakrętką. Bardzo fajnym pomysłem firmy było naklejenie kolorowej kropki z numerem koloru na górze nakrętki. Niestety jestem gapa i nie zrobiłam zdjęcia naklejki :D Dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego, że ja swoje lakiery trzymam w szufladkach i odsuwając je, od razu widzę gdzie jest jaki kolor. Choć niestety nie na wszystkich egzemplarzach taka naklejka jest. Na zielonym mam a na niebieskim już nie. Ciekawe czemu.


Jeśli chodzi o pędzelek to ma on standardową grubość - jak w większości lakierów. Jest cienki a ja jednak wolę te grubsze. Co do samego malowania, operuje się nim jednak całkiem dobrze.
I tutaj pojawia się niestety nieco bólu jeśli o owe lakiery chodzi Potrzeba niestety 3 warstw do pełnego krycia. Na zdjęciach w tym poście mam 2 warstwy na paznokciach. Nie widać na nich jednak tego, że przy 2 warstwach lakiery nieco przebijają na zywo i dla pełnego komfortu potrzeba jeszcze jedną warstwę. A dodatkowo podczas malowania lekko smużą. Plusem jest jednak to, że są to chyba najszybciej schnące lakiery jakich do tej pory używałam. Tak więc te 3 warstwy nie są wcale takie straszne, bo mi nie rzadko 2 warstwy lakierów innych firm schną wolniej niż te 3.
Kolejnym plusem jest to, że są bardzo trwałe. Utrzymują się na paznokciach min. 3 dni bez żadnych odprysków czy startych końcówek, które lekko ścierają się dopiero po tych 3 dniach, także to bardzo dobry wynik.

Cenowo też wychodzą na plus, bo koszt takiego lakieru to 8,99zł. Wszystko ładnie pięknie, ale niestety gorzej z dostępnością. Szafy tej marki są w nielicznych miastach w Polsce. Jeśli natomiast jesteście zainteresowane zakupami przez internet, to znajdziecie je w internetowej drogerii Stars KLIK.

A tutaj już swatche na moich paznokciach. Nie patrzcie na skórki, bo ciągle z nimi walczę. Zdjęcia były robione w innych dniach, stąd rozbieżność w świetle. 

Kolor 103 czyli jasna neonowa zieleń

Kolor 100 czyli piękny głęboki niebieski
 
Tak więc podsumowując, lakiery są godne uwagi. Warto je wypróbować na własnych paznokciach, do czego zachęcam. Niestety neonowych lakierów w tej serii jest tylko 6. Cała seria liczy ich dużo więcej, ale mają już inny kształt buteleczki itp, więc należy im się osobny post.

Ocena: 3.5/5

Jak Wam się podobają? Ja mam ochotę pobiec jeszcze po kilka takich "neonków" :)

25.12.2013

Najwyższa pora na podsumowanie blogowej akcji mikołajkowej ;)

Od Mikołajek minęło już trochę czasu i nieco późno przychodzę do Was z tą notką, ale ważne, że jest :D Klimat prezentowy, więc post wpisuje się idealnie w teraźniejsze święta.

Na początek chciałam podziękować dziewczynom, że zaufały mi na tyle, aby do owej akcji się zgłosić. Mój blog jest stosunkowo młody w blogosferze, więc rozumiem obiekcje większości osób, które nie chciały się zgłosić.

W Blogowych Mikołajkach oprócz mnie wzięło udział 14 dziewczyn, z czego niestety jestem w stanie podziękować jedynie 13-tce, bo o jednej osobie po akcji, którą odwaliła niestety już dobrego słowa powiedzieć nie mogę. Pewnie wiecie już o kogo chodzi... Niestety. Reszcie z całego serca dziękuję! Wyłączając ten jeden prezentowy niewypał, akcja udała się w 100%! Każda z dziewczyn z radością pakowała, słała i odbierała paczki mikołajkowe. Chcecie je zobaczyć? :)

http://oneandonlyagg.blogspot.com/2013/12/blogowe-mikoajki-i-moje-opoznienie.html

http://aswertyna.blogspot.com/2013/11/grubas-w-kominie-rozdaje-prezenty.html

http://www.zyskabloguje.pl/2013/12/blogowe-mikoajki.html
 
http://cudmiodimalinka.blogspot.com/2013/12/zawita-do-mnie-mikoaj.html

http://imperfecta-beauty.blogspot.com/2013/12/ho-ho-ho-u-mnie-mikoaj-juz-by.html

http://www.kobieca-strefa.pl/2013/11/mikoajkowe-cudownosci.html

http://usmiechnieteoczy.blogspot.com/2013/12/mikoajkowo-i-paczuszkowo.html

http://encepencce.blogspot.com/2013/12/paczucha-mikoajkowa.html
 
http://zakupowafabryczna.blogspot.com/2013/12/hahaha-przejaem-tego-bloga.html

http://www.liliowyzakatek.blogspot.com/2013/12/mikoajkowe-cudenka-od-natii-unboxing-p.html

http://moiandsaya.blogspot.com/2013/12/pierwsza-w-tym-roku-paczka-mikoajkowa.html

http://www.bambusowy-raj.blogspot.com/2013/12/moja-trzecia-mikoajkowa-paczka.html

http://po-prostu-piekno.blogspot.com/2013/12/moja-mikoajkowa-paczucha-od.html

http://www.juststayclassy.pl/2013/11/o-tym-jak-aswertyna-zostaa-swietym.html


No i niestety największe rozczarowanie całej akcji... Nie będę wklejać tutaj zdjęcia prezentu, bo to nie ma sensu. Jeśli nie wiecie o co chodzi, polecam kliknąć w link i poczytać do czego "blogerka kosmetyczna" może się posunąć... o_O KLIK

Nie mogłyśmy jej przecież tak zostawić i oto "prezent niespodzianka" w ramach poprawy nastroju prezentuje się następująco:

http://pogodowa.blogspot.com/2013/12/wielkie-podziekowania.html

Jeśli chodzi o całokształt akcji, to jestem bardzo zadowolona, że dziewczyny tak bardzo się postarały. Nie piszę tutaj oczywiście o tej jednej, która nie włożyła w kompletowanie paczki kompletnie NIC! Zero czasu, zero pomysłowości, zero wstydu... Mam jednak nadzieję, że za rok akcje powtórzymy :) Ze swojej strony mogę obiecać, że postaram się bardziej uważać na to, komu pozwalam wziąć udział w akcji i, że nie będzie już więcej takich katastrof jak ta jedna. Koniec końców, chyba wszystkie dziewczyny są bardzo zadowolone ze swoich prezentów ;)

Jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim, tym z Was, które pomogły mi sprawić przyjemność Izie - dziękuję podwójnie! ;) Blogosfera potrafi zaskakiwać! Oby robiła to wyłącznie w tym dobrym znaczeniu ;)

P.S. Po kliknięciu w dowolne zdjęcie, zostaniecie przekierowane do notki na blogu osoby, która tą paczkę dostała.

Miłego czytania!

24.12.2013

Wigilijna promocja w sklepie colorowo.pl, czyli lakiery Colour Alike 40% taniej!

Na każdym blogu widzę świąteczne życzenia, ja specjalnego postu na to poświęcać nie będę, bo pewnie i tak nie zaglądnęłybyście tutaj wtedy :D Mam lepszego newsa!

TYLKO DZISIAJ W SKLEPIE COLOROWO.PL CAŁY ASORTYMENT AŻ 40% TANIEJ!

Ja już złożyłam zamówienie a Wy? To będą moje pierwsze lakiery tej firmy, ciekawe jak się spiszą ;)



Ja również życzę Wam wesołych, ciepłych, spokojnych i rodzinnych świąt! Wracamy wszystkie do blogowania po świętach ;) A tymczasem odpoczywajcie :*

23.12.2013

Płyn do kąpieli do którego na pewno jeszcze nie raz wrócę :)

Ja jak się wezmę za tytułowanie posta, to od razu wiadomo o co chodzi... Nie potrafię wpleść tam ani trochę grozy :D Dzisiaj kilka słów o bardzo fajnym płynie do kąpieli od Original Source.


Mowa właśnie o nim. Płyn zamknięty jest w miękkim, plastikowym, półlitrowym opakowaniu z zakrętką, która zdejmuje się całkowicie. Piszę o tym, bo uwielbiam kosmetyki zamykane na "klik" a ten niestety taki nie jest. Może jednak ktoś z firmy to przeczyta i zmienią opakowanie? Taaa... marzenia :D Wracając jednak do samego opakowania. Fajne jest w nim to, że napisy są "wtłoczone" w folię naklejoną na butelce i tym sposobem nie ścierają się przy używaniu czy dotykaniu mokrymi rękami. Butelka jest miękka, co pozwala na szybkie wydobycie płynu.


Teraz co nieco o samym produkcie. Jak pisze producent: Możesz pokochać albo znienawidzić. W moim przypadku padło na to pierwsze! A dlaczego? Kochane, zapach, zapach i jeszcze raz zapach. Płyn pachnie nieziemsko. Jest to świetne połączenie na zimowe, mroźne wieczory. Zapach nie dość, że jest piękny, to jeszcze świetnie rozgrzewa nas podczas kąpieli. Jest dość ostrym połączeniem pomarańczy z imbirem. Ja jednak wyczuwam w nim więcej imbiru niż pomarańczy, ale uroku mu to nie ujmuje. Nie wiem dlaczego, ale zapach kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia.

Płyn bardzo dobrze się pieni. Jest gęsty na tyle, że strasznie wolno spływa z butelki do wanny. I tutaj pomocna jest właśnie miękka butelka, bo spokojnie i bez trudu możemy ją nacisnąć i płyn spływa o wiele szybciej. Jest przez to bardzo wydajny i wystarczy odrobinka, by nasza kąpiel była pełna piany a łazienka pełna ciepłego, otulającego zapachu :) Koszt takiego płynu to ok. 10zł. Jest dostępny w wielu drogeriach, przede wszystkim w Rossmannie. Cena odwrotnie proporcjonalna do jakości. To jest coś co lubię!

Ja na pewno wypróbuję inne wersje zapachowe. Jeśli są tak świetne jak ten, to chyba znalazłam w swojego ulubionego umilacza kąpieli.

Ocena: 5/5!

A Wy miałyście kiedyś do czynienia z płynami do kąpieli marki Original Source? Dajcie koniecznie znać ;)

22.12.2013

TOP 10, czyli lista blogów, które najczęściej odwiedziałam w 2013 roku, cz.1



1. www.onelittlesmile.pl
 Na początek blog, którego wchłonęłam w całości. Przeczytałam go w 2 wieczory od deski do deski. Uwielbiam to jak i o czym Paula pisze. Znacie tego bloga?

www.onelittlesmile.pl

____________________

2. www.lusterko.net
Która z nas nie chce wiedzieć o limitowanych kosmetykach pojawiających się w sklepach? Blog Marty słynie z postów informujących o nowościach pojawiających się m.in. w szafach Essence i Catrice. Oprócz tego ma świetne zdjęcia i recenzje tychże nowości.

http://www.lusterko.net

____________________

3. www.usom-blog.com
 No dobra, właśnie złapałam się na tym, że nie znam nawet imienia słynnej Urban :D Nie mniej jednak lubię czytać jej bloga za to jak żartobliwie podchodzi do wielu spraw. Ma specyficzny styl pisania notek a mnie się to podoba. No i dystans do siebie co jest równie ważne. Widać to po jej blogu ;)


____________________

 4. aswertyna.blogspot.com
Czyli blog, który powala tekstem! Martyna nie potrzebuje pięknie wyretuszowanych, kosmicznych zdjęć, by często do niej wracać. To jak pisze notki, jest chyba jej znakiem rozpoznawczym. Nie znam drugiego takiego bloga, przy czytaniu którego śmiałabym się do rozpuku. Polecam go odwiedzić ;)


____________________

5. www.obsessionblog.pl
Lubię czytać jej blog za to, że przeplatają się tam zarówno te drogie jak i te bardzo tanie kosmetyki. Wiem, że kiedy poleca coś, nawet z tych drogich kosmetyków, to warto to kupić i kilka razy nawet się na to już złapałam. A sama z siebie nie wydałabym na dany kosmetyk aż tyle. Do tego świetne zdjęcia i dbałość o każdy szczegół. Lubię to ;)



Za kilka dni część druga moich ulubionych blogów kosmetycznych.

A Wy macie swoje ulubione kosmetyczne blogi? Jeśli tak, to dajcie linki w komentarzach, może akurat jakiegoś jeszcze nie znam ;)

20.12.2013

I ja mam Firmoo(we) okulary :)

Miesiąc temu napisała do mnie Pani Laura z Firmoo proponując mi współpracę. Od dawna marzyłam o wypróbowaniu tych okularów i wreszcie i ja dostałam swoją szansę :) Obecna pora nie sprzyja noszeniu okularów, które wybrałam, bo są to okulary przeciwsłoneczne, ale co nieco Wam dzisiaj o nich napiszę :)

Wybrałam model #OTO3538 czyli takie KLIK. Wydawało mi się, że mogą być fajnie dopasowane do kształtu mojej twarzy i nie pomyliłam się. Kierowałam się jednak mała ściągawką, jaką był kształt okularów, które już wcześniej posiadałam (nie Firmoowe). A oto te od Firmoo.


Prawda, że mają cudowny kształt? :) Ich cena to 49$. Przesyłka była u mnie już po tygodniu od zamówienia, więc bardzo szybko, biorąc pod uwagę, że okulary leciały do mnie z Chin. Jest to model, który na bokach ma śliczne zdobienie. Nie ukrywam, że to właśnie ono przemawiało do mnie najbardziej przy ich wyborze. Nienachalne, ale urocze.


Okulary są bardzo lekkie i komfortowe w noszeniu. Plusem dla firmy jest to, że można wybrać sobie wartość PD, co jeszcze bardziej ten komfort zwiększa, bo okulary są lepiej do nas dopasowane. W sklepie Firmoo co prawda jest możliwość wgrania własnego zdjęcia i przymierzania ich wirtualnie, jednak ja nie skorzystałam z tej opcji a mimo to z okularami trafiłam idealnie.


W paczce znalazłam nie tylko okulary. Były tam oprócz nich takie rzeczy jak:
- plastikowe etui z pierwszego zdjęcia,
- woreczek na okulary,
- ściereczka do czyszczenia
- coś na kształt śrubokrętu do okularowych śrubek.


Bardzo fajnie, że firma wysyłając okulary dba o wszystko. Od ich czyszczenia do dokręcania śrubek kiedy się poluzują :)

A TERAZ COŚ DLA WAS

Firmoo ma dwa aktualne programy. Jeden skierowany do bloggerek a drugi dla wszystkich klientów. Jeśli macie ochotę skorzystać, nie ma na co czekać.

PROGRAM DLA BLOGEREK (Firmoo Business Cooperation)
Jeśli również macie ochotę nawiązać współpracę z Firmoo, to zapraszam tutaj

PROGRAM DLA WSZYSTKICH KLIENTÓW (Free Glasses)
Wszyscy klienci mogą skorzystać z darmowej, pierwszej pary okularów. Wystarczy opłacić wyłącznie koszty przesyłki.O szczegółach poczytacie tutaj.
Ja na pewno przez całe lato będę paradować sobie w tych okularach. A Wy? :)

19.12.2013

Znalazłam 'swój' szampon? Wreszcie!

Pamiętacie jak jakiś czas temu pytałam Was o rady jaki szampon wybrać? Przetestowałam kilka z Waszej listy, dodatkowo też 2 inne i co? Niestety żaden nie był idealny.

Kilka tygodni temu na spotkaniu podkarpackich bloggerek, każda z nas dostała do przetestowania aloesowy szampon do włosów firmy Equilibra. Jak się domyślacie, to właśnie o nim będzie dzisiejszy post.


Długo szukałam takiego, po którym moje włosy będą choć trochę dłużej świeże niż 1 dzień, jak to było w przypadku większości. Szybko wzięłam się do testów i co? Szampon ten okazał się pod tym względem świetny! Włosy wprawdzie są świeże tylko 2 dni, ale to aż dwa razy dłużej niż w przypadku innych, więc jak dla mnie to spory sukces.


Szampon zamknięty jest w wygodnym, skromnym, biało - zielonym opakowaniu o pojemności 250ml. Zatyczka bardzo sprawnie działa, nie ma problemu z otwarciem czy zamknięciem opakowania kiedy ma się mokre dłonie. Plus dla firmy, że nie starała się zachęcić nas wyłącznie opakowaniem, tworząc na nim wymyślne wzory, tylko skupiła się na działaniu.


Szampon ma zielony kolor, nie jest to konsystencja kremowa, lecz bardziej wodnista. Dla mnie to kolejny plus, bo nie trzeba dużo czasu ani wody, by włosy były dobrze wypłukane. Szampon dobrze się pieni. Jest jednak średnio wydajny, bo przy moich długich włosach muszę wylać go w większej ilości niż robiłam to podczas używania innych. Byłoby to do zniesienia, gdyby szampon był nieco tańszy niż jest. Jego cena oscyluje w okolicy 20zł, co biorąc pod uwagę wydajność jest dość wysoką ceną jak dla mnie. Ale nadal jest to cena do przełknięcia patrząc na efekty jakie daje na moich włosach. Minusem jest również dostępność, bo nie dostaniemy go w drogeriach typu Rossmann. Wiem, że kosmetyki tej firmy są w Wispolu no i oczywiście w różnego typu zielarniach.

Jestem osobą, która nie zagłębia się w składy, szampon powinien po prostu pomagać w utrzymaniu ich dłużej 'w świeżości' (swoją drogą, czy to brzmi po polsku?! O_o). Świetnie kiedy dodatkowo włosy po jego użyciu są miękkie i dobrze się rozczesują. Od kiedy używam tego szamponu nie mam naprawdę na co narzekać. Zacznę narzekać pewnie wtedy jak będzie się kończył, bo jeszcze nigdy nie wydałam 20zł na szampon a ten kupię na pewno ponownie. Ale przecież to mi się opłaci, więc na co tu narzekać? :)

Skład szamponu dla ciekawskich:
Aqua, Aloe Barbadensis Gel, Ammonium Lauryl Sulfate, Lauramidopropyl Betaine, TEA-Lauryl Sulfate, Maris Salt, Polyquaternium-7, Parfum, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Citric Acid, Sodium Chloride, Sodium Dehydroacetate, Disodium EDTA, Cl 42090, Cl 19140.
 
Polecam i Wam jego zakup. Jest naprawdę najlepszym z tych, które miałam okazję używać.
 
Ocena 4/5

Używałyście go kiedyś? Jeśli nie miałyście okazji, to dajcie znać czy namówiłam Was na jego zakup :)

Nowości od Golden Rose - seria Galaxy

Firma Golden Rose zaskakuje! Cyklicznie wprowadza jakieś lakierowe nowości do swojego asortymentu. Tym razem jest to seria lakierów Galaxy.




Prawda, że są cudne? Wiem, że piszę to w każdym poście z nowościami od Golden Rose, ale nic nie poradzę, że co kolejna seria, to lakiery są ładniejsze :D Będę polować na pewno na numerki: 1, 10,11, 15, 23, 25, 29. A Wam które podobają się najbardziej? :)

Grafika do tego posta pochodzi z tej strony.

18.12.2013

Zestaw kosmetyków marki Original Source leci do ...


Długo zastanawiałam się komu przyznać prezent, bo nie chciałam robić losowania. Wybrałam kosmetyk z którego ucieszyłabym się najbardziej, czyli... niezawodna szminka do ust. Od jakiegoś czasu uwielbiam malować usta i ciągle denerwuje się, że trwałość szminek nie jest taka jakbym chciała.

Dlatego zestaw kosmetyków do kąpieli marki Original Source wygrywa...

Klałdja

Za odpowiedź:


Chyba każda z nas chciałaby być taką Afrodytą ;)

Już wysyłam maila do Klałdji.

Jeszcze raz GRATULUJĘ wygranej no i pomysłowości :)

Dziękuję również za wszystkie zgłoszenia. Mam nadzieję, że nikt z Was nie odejdzie ode mnie i będziecie dalej zaglądać tutaj ;)

17.12.2013

Mam, mam, mam :)

Kusiłyście mnie paletką Lovely z każdej strony. Oczywiście pewnym było, że w większości Rossmannów została już wymieciona na amen. Poprosiłam jednak Maxi z bloga a-girls-guide-to-london.blogspot.com, by przy okazji zakupów rozejrzała się dla mnie za nią. Kiedy dostałam od niej smsa, że paletka została znaleziona i kupiła ją dla mnie, byłam zaskoczona, bo myślałam, że jest już nie do dostania. Spotkałam się z Anią wczoraj i tak oto moja cieniowa kolekcja powiększyła się o 12 nowych odcieni :) Aniu dziękuję :*

Potem była pyszna kawa no i małe zakupy. W moje ręce wpadł lakier piaskowy z Golden Rose, który zauroczył mnie swoim kolorem na kilku blogach a ciągle o nim zapominałam. I teraz już go mam!


Ogłaszam, że do końca roku nie kupię już NIC! Została mi w portfelu dycha na kawę haha :D

A Wy już macie swoją paletkę Lovely? U mnie dzisiaj pierwsze testy :) Jestem strasznie ciekawa jak wypadną jakościowo.

16.12.2013

Krem do rąk, z którym miłości niestety nie będzie...

Balea, Balea, Balea... Firma, do której wzdycha większość bloggerek kosmetycznych. Każda chce coś z tej firmy mieć. Jakiś czas temu miałam okazję wybrać sobie kilka kosmetyków z drogerii DM, które kupi dla mnie inna bloggerka i wyśle na mój adres. Wybrałam sobie między innymi krem (lotion) do rąk z masłem shea i olejkiem arganowym.


Balsam ten zamknięty jest w 300ml opakowaniu z pompką. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie dla osób, które trzymają smarowidła do ciała na biurku. Wystarczy nacisnąć pompkę i już! Jest to niestandardowa wielkość kosmetyku tego typu. Pierwszy raz spotkałam się z tak dużym opakowaniem kosmetyku do rąk. Zazwyczaj mają one max 150ml a tutaj mamy go aż 2 razy więcej.


Pompka działa bez zarzutu. Ma blokadę, która zapobiega przed przypadkowym naciśnięciem pompki i wylaniu się go w momencie, kiedy mamy go w torebce czy w innej sytuacji. To również plus. Jedno naciśnięcie dozuje wystarczającą ilość kremu do posmarowania obu dłoni.



Krem, jak same widzicie, ma dość wodnistą konsystencję. Ja takiej nie lubię. Wolę treściwsze kosmetyki do rąk. Wtedy wiem, że nawilżenie będzie większe. Tak wodniste kosmetyki nadają się natomiast do stosowania w lecie. Ja wtedy bardzo rzadko kremuje ręce, bo nie cierpię jak choć trochę mi się one lepią, latego nie rozgraniczam mazideł do rąk na te letnie i typowo zimowe.

Zapewne wiecie już na co również zwracam dość mocno uwagę przy kosmetykach. Jest to zapach. Ten krem pachnie w moim odczuciu po prostu brzydko. Nie mówię, że śmierdzi, ale nie jestem wielbicielką takich zapachów. Wolę zdecydowanie te słodsze czy owocowe. Nie mniej jednak to jest moja opinia i nie przekreślajcie go z listy zakupów tylko dlatego, że zapach nie spodobał się właśnie mnie :) Może akurat Wy go za to pokochacie? Kto wie.

Teraz kilka słów o jego działaniu. Dłonie są dzięki niemu nieco gładsze, ale mam wrażenie, że utrzymuje się to tylko do momentu umycia rąk. Nie zauważyłam długotrwałego efektu a stosowałam go sumiennie. Podsumowując, jest to dla mnie całkowicie niepotrzebny kosmetyk w moich zbiorach. Wolę smarować dłonie rzadziej a czymś treściwszym. Plusem jest to, że szybko się wchłania, ale co z tego, skoro jego działanie na moje dłonie jest znikome? Balsam oczywiście zużyję, bo nie lubię marnować kosmetyków, ale więcej do niego nie wrócę.

Jeśli natomiast Wy chcecie go przetestować na własnej skórze, to nie macie się nad czym zastanawiać. Kosztuje ok. 12zł, więc nawet kiedy będziecie mieć podobne odczucia do moich, to nie będzie aż tak bolało :)

Ocena: 2/5

A może Wy polecicie mi coś z kosmetyków do rąk firmy Balea czy Alverde? :)