20.07.2014

Rozdanie z okazji urodzin bloga - wygraj dowolną paletę cieni Make Up Revolution!

Tak, dobrze widzicie! Blog obchodzi dzisiaj swoje pierwsze urodziny. Dokładnie 20 lipca 2013 opublikowałam dla Was pierwszą notkę. Przez ten rok zmieniło się u mnie bardzo dużo, zarówno w życiu prywatnym jak i blogowym. Nie sądziłam, że ten czas minie tak szybko. Jeszcze niedawno pisałam dla Was pierwszą notkę a już na blogu jest ich ponad 160! Do tej pory mojego bloga "zalajkowało" aż 330 osób i został on wyświetlony przez Was ponad 77 000 razy!

Dziękuję Wam za to. Mam nadzieję, że spędzę tutaj z Wami jeszcze sporo takich lat a moje notki będziecie czytać z taką samą albo i większą chęcią jak do tej pory.

Przechodząc do jeszcze milszej części notki - z okazji urodzin przygotowałam dla Was małe rozdanie. Do wygrania jest dowolnie wybrana paleta cieni marki Make Up Revolution. Wybrałam tą markę, ponieważ obecnie jest o niej głośno w blogosferze i zapewne wiele z Was chciałoby mieć choć jedną paletę tej firmy w swojej kosmetyczce.



Co wystarczy zrobić? Już piszę.

Wystarczy:
- być publicznym obserwatorem bloga po-prostu-piekno.blogspot.com
- polubić fanpage bloga na FB (KLIK) + 1 los
- dodać adres po-prostu-piekno.blogspot.com do blogrolla na swoim blogu + 1 los
- udostępnić powyższy baner z odnośnikiem na swoim blogu (w notce lub na pasku bocznym) + 1 los
- odpowiedzieć na pytanie "Dlaczego to właśnie Ty powinnaś otrzymać paletę cieni Make Up Revloution?" I napisz jaką paletę wybierasz.

Wzór zgłoszenia:
Obserwuję blog jako:
Lubię profil Just Beauty na FB jako:
Blog widnieje w moim blogrollu: TAK/NIE (adres bloga)
Udostępniłam baner informujący o rozdaniu: TAK/NIE
To właśnie ja powinnam otrzymać paletę cieni firmy Make Up Revolution, ponieważ...

Rozdanie trwa od teraz do 10 sierpnia 2014r.

Regulamin rozdania:
1. Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski.
2. Rozdanie wygrywa jedna osoba. 

3. Nagrodę wylosuję, jeśli w rozdaniu weźmie udział. min 10 osób.
4. Rozdanie trwa od 20.07.2014 do 10.08.2014 r.
5. W dniu 14.08.2014 zostaną ogłoszone wyniki.
6. Po ogłoszeniu wyników czekam 4 dni na mailowe zgłoszenie się osoby, która wygrała rozdanie. Jeśli nie zgłosi się ona w tym terminie - wylosuję nowego zwycięzcę.

13.07.2014

Krem do rąk pachnący granatem...

Wiem, że na blogu ciągle pojawiają się kremowe posty, ale jest to jeden z tych kosmetyków, który znika z moich zapasów bardzo szybko. Zwłaszcza gdy się z nim polubię i chcę używać non stop. Dzisiaj przybliżę Wam nieco krem do rąk marki Alverde z olejkiem z pestek granatu i masła shea.


Krem zamknięty jest w nieprzeźroczystej tubce o pojemności 75ml. Zamknięcie to mój ulubiony "klik". Samo opakowanie kosmetyku cieszy moje oko. Nie jest przesadzone ani pstrokate. Jak sam producent wskazuje, jest to intensywny krem do rąk, więc przeznaczony zapewne do suchych dłoni. Ja takowych nie mam ale mimo to postanowiłam go wypróbować.

Jego formuła wcale nie wskazuje na to, że jest kosmetykiem intensywnie nawilżającym. Wprawdzie ma konsystencję nieco gęstszą niż zwykłe kremy do rąk ale jednak nie jest na tyle gęsty jak np. słynna Isana z mocznikiem. Bloggerka od której dostałam go "w spadku", odradzała mi go, więc podeszłam do niego z dużym dystansem. Jakie było moje zdziwienie, kiedy krem naprawdę zaczął działać. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam poprawę w nawilżeniu moich dłoni. Nie było wielkiego WOW, ale efekt jaki daje jest wystarczający.


Krem bardzo szybko się wchłania, pozostawiając na dłoniach cieniutką, ledwo wyczuwalną otoczkę, która zmywa się dopiero po użyciu wody. Nie przeszkadza to nawet w najmniejszym stopniu w codziennym użytkowaniu. Dłonie nie są tłuste, lecz jakby to opisać... satynowo gładkie (?). Wprawdzie po użyciu wody, trzeba go użyć ponownie, bo znika z dłoni całkowicie, jednak dla mnie to nie jest problem, bo pachnie obłędnie i chce się go używać non stop. Przypomina mi zapach landrynek z przeważającą nutą granatu. Pachnie zabójczo słodko i po wsmarowaniu go nie traci na intensywności ani trochę. Mam wrażenie, że rozsmarowany nawet bardziej przybiera na sile i zapach zyskuje wyrazistości.

No tak... Tyle ochów i achów na jego temat a o dostępności nic. Krem niestety nie jest dostępny stacjonarnie w naszym kraju. Można go dorwać jedynie w drogeriach DM lub przez internet. W internecie jego cena to ok. 13zł, więc rzekłabym, że to tanioszka :) Nie wiem niestety ile kosztuje w drogeriach DM, ale na pewno jeszcze mniej.

Pod względem zapachowym jest to mój ulubiony krem do rąk jaki miałam. Jeśli chodzi o nawilżenie, to daje bardzo przyzwoite efekty, jednak nic nie jest w stanie przebić nawilżenia jaki daje krem Isany z mocznikiem. Ten do stosowania na co dzień w ciepłe dni jest idealny. Pachnie cudnie, wchłania się szybko, całkiem fajnie nawilża a dłonie w ogóle się nie lepią.

Ocena: 4/5

Dajcie znać w komentarzach jaki jest Wasz ulubiony krem i czy miałyście okazję używać granatowego kremu Alverde :)

11.07.2014

Złota trójka seriali, które polecam każdemu

Dzisiaj post niekosmetyczny. Pogoda nie nastraja do robienia zdjęć, zapasów nie mam, więc pomyślałam, że najwyższa pora podzielić się z Wami moimi ulubionymi serialami.

1. Suits

Ten serial jest dla mnie największym "świeżakiem". Oglądam go od ponad tygodnia, ale już zdążyłam dobrnąć do połowy trzeciego sezonu. Już samo to jest jego dobrą recenzją prawda? Ciągle mówię sobie, że na dzisiaj to już ostatni odcinek, ale zawsze ten ostatni kończy się tak, że ostatnim wcale nie jest i łykam jeszcze 2-3, bo ciągle dzieje się w nim coś i nie mogę przerwać oglądania. Poza tym uwielbiam surowość Harveya i delikatność Mike'a. Obaj tworzą duet idealny <3 Jeśli chcecie poczytać o czym dokładnie serial jest, po kliknięciu [tutaj] zostaniecie przeniesione do pełnego opisu na Filmweb.

2. White Collar

Serial bardzo podobny do Suits, jednak tutaj główny aktor jest skazańcem, który w zamian za wolność, pomaga FBI łapać przestępców. Bo kto nie zna ich lepiej jak właśnie... były przestępca? Aktualnie czekam na kolejny sezon tego serialu, bo połknęłam go jednym tchem i nie mogę doczekać się kontynuacji. Link do Filweb [tutaj]

3. Gossip Girl

Serial całkiem inny niż wymienione przeze mnie wcześniej. Lubiłam oglądać go ze względu na detale jakimi były dla mnie stroje, makijaże, więc polecam go bardziej ze strony technicznej. Fabuła również mi się podobała, choć nie koniecznie to, że każdy z każdym sypiał... Nie wyobrażam sobie czegoś takiego w realnym świecie i trochę mnie to w tym serialu denerwowało. Ale pomysł nakręcenia takiego serialu oceniam bardzo na plus i polecam Wam obejrzeć kilka odcinków. Nawet dla samej makijażowej czy modowej inspiracji. Link [tutaj].

Dajcie znać jakie są Wasze ulubione seriale, chętnie poczytam i może... zacznę oglądać? :)

9.07.2014

Na ratunek skórkom wokół paznokci

Dzisiaj notka o kosmetyku, który nieco pomógł mi w okiełznaniu moich skórek wokół paznokci. Mowa o serum do paznokci marki Kinetics.


Serum zamknięte jest w 15ml buteleczce z pipetą. To bardzo fajne rozwiązanie do tego typu produktów. Wystarczy nacisnąć "przycisk", który znajduje się w górnej części nakrętki a serum kropelka po kropelce samo wylewa nam się na skórki. Możemy dzięki temu dozować odpowiednią ilość.


Napisy z buteleczki starły się już na samym początku, więc tutaj minus dla firmy, bo jeśli wyrzucimy tekturowe opakowanie, to tak naprawdę nie wiemy już co to za kosmetyk.

Serum zawiera 100% olejów naturalnych, w tym olej ze słodkich migdałów czy z pestek winogron. Wcieramy więc w skórki samą naturę! Przy regularnym stosowaniu naprawdę moje skórki stały się bardziej miękkie. Przez ich skubanie mam z tym spory problem, bo odrastająca skóra jest bardziej twarda niż zwykle a podczas stosowania tego serum nie miałam tego problemu. Pora wrócić do jego używania, bo opuściłam się w tym i widzę kolejne twarde skórki wokół paznokci.

Sporym minusem tego produktu jest to, że jest to serum widmo... Tak, dobrze widzicie. Niby jest dostępne w drogeriach Hebe, ale nigdy go tam nie widziałam, więc nie jestem w stanie podać Wam nawet jego ceny. Myślę, że takie same efekty osiągnęłabym wcierając w skórki po prostu czyste oleje, choć plusem tutaj jest pipeta. Ale to również mały problem. Wystarczy kupić pustą buteleczkę z pipetą, wlać mix różnych olejków i serum mamy gotowe :)

Ocena: 3/5
A Wy co stosujecie, by poprawić wygląd swoich skórek? Czekam na komentarze :)

8.07.2014

O pędzlach marki Trendy słów kilka(naście)...

Dzisiaj notka o dwóch pędzlach do makijażu firmy Trendy. Oba pędzle są wykonane z syntetycznego włosia. Długo zbierałam się do napisania tej notki, łudziłam się jeszcze, że wymyślę dla nich fajne zastosowanie i będą mi długo służyły, jednak udało się to tylko w połowie. A dlaczego? Czytajcie dalej.


Posiadam 2 pędzle tej firmy. Są to:
- pędzel do pudru (cena 18,99zł)
- pędzelek do cieni (cena 8,90zł).
Można je dostać na stoiskach (butikach) tejże marki lub przez internet. Ogólnie, to ciężka sprawa z ich dostępnością.

Zacznę od pędzla, który jest dla mnie mega rozczarowaniem. Mowa o pędzlu do pudru.

Na pierwszy rzut oka wydał mi się całkiem fajny. Długie włosie, krótki trzonek, w miarę niska cena. Zaraz po otwarciu pudełeczka zmieniłam o nim zdanie... Pędzel od razu rozleciał mi się w rękach. Trzonek pędzla (ta matowa część) odpadł od reszty. Ok - dało się go skleić, ale przecież nie po to kupujemy pędzle, żeby w domu je kleić prawda?


Drugą rzeczą jaka mnie rozczarowała w tym pędzlu jest włosie. Jest ono tak rzadkie, że nie sposób nałożyć nim puder na twarz. No chyba, że lubicie jak wszystko wokół jest białe jak mąka. Przyznam szczerze, że użyłam go max. 10 razy i odłożyłam na półkę, bo po prostu go nie lubię a makijaż przy jego pomocy nie był wcale przyjemnością. Za taką cenę mogę dostać pędzel do pudru lepszej jakości niż ten, dlatego nie polecam go nikomu. Nie ma sensu nawet próbować, bo na pewno nie będziecie zadowolone.

Kolejnym pędzlem marki Trendy, jaki posiadam w swej kolekcji jest cienki pędzelek do cieni.


Na opakowaniu producent nie wyszczególnił do czego przeznaczony jest ten pędzelek, dlatego kombinowałam. Używałam go do bazy pod cienie, jednak faktycznie bazę lepiej nakłada się palcami. Potem testowałam go do robienia kreski na dolnej powiece i tutaj bardzo fajnie się sprawdził. Wszystko dlatego, że jest bardzo zbity i lekko twardawy, więc łatwo nim narysować precyzyjne kreski. Nie jest to jednak pędzel, którego używam codziennie, bo malując się cieniami wolę mieć lekko rozmazaną dolną kreskę niż precyzyjną, bo brzydko to wygląda na moich oczach. Jeśli jednak lubicie precyzyjne kreski na dolnej powiece - polecam go Wam.

Pędzle oceniam na:
do pudru - 1/5
do cieni - 4/5

Jeśli lubicie eksperymentować - wypróbujcie je. Jeśli natomiast macie swoje sprawdzone "pędzlowe" marki, to nie ma sensu zdradzać ich na rzecz pędzli marki Trendy. Niestety.

Miałyście w swojej kolekcji pędzle tej firmy? A może macie jakąś ulubioną markę pędzli do makijażu? Dajcie znać w komentarzach :)

3.07.2014

Colorowe lakiery i ślimaczy krem, czyli małe zakupy ostatnich dni...

Obiecałam sobie, że w lipcu żadnych kosmetycznych zakupów nie będzie i jak na razie trwam w tym postanowieniu. Dzisiaj chciałam jednak pokazać Wam moje 2 ostatnie zamówienia.


Mowa jak widzicie powyżej (i w temacie) o zamówieniu ze stron colorowo.pl oraz ebay.pl. Holo lakiery CA musiały być moje i nie mogłam przejść obok nich obojętnie po wiadomości o promocji -40%. Zamówiłam więc kilka. Do tego dowiedziałam się, że Mizon zaczął produkować mniejsze opakowania mojego ukochanego ślimakowego kremu. Nie mogłam go więc nie kliknąć i tak udało mi się przypomnieć jaki cudowny jest ten krem, ale o tym już w osobnej recenzji za jakiś czas. Poniżej wszystkie lakiery w całej okazałości.


Prawda, że są cudowne? <3

A Wy co kupiłyście w ostatnim czasie? Pochwalcie się w komentarzach :)