27.04.2014

Peeling do cery naczynkowej. Hit czy kit?

Dzisiaj kilka słów o peelingu enzymatycznym firmy Floslek do cery naczynkowej.


Opakowanie zawiera 50ml produktu. Jest to wystarczająca ilość jak na taki kosmetyk, ponieważ potrzebujemy odrobiny, by pokryć nim całą twarz. Tak więc starcza nam spokojnie na kilka miesięcy.



Sam peeling zamknięty jest w skromnej białej tubie z czerwoną zakrętką otwieraną i zamykaną na klik. Przyznam, że opakowanie wygląda bardzo elegancko. Bez zbędnych dodatków, po prostu prosta biała tuba z potrzebnymi napisami i niczym więcej.


Producent zapewnia nam łagodne usuwanie zrogowaciałego naskórka bez konieczności tarcia oraz to, że w efekcie nasza skóra jest oczyszczona, rozjaśniona i aksamitnie gładka. Jak jest w rzeczywistości? Otóż faktycznie, peeling delikatnie usuwa martwy naskórek z naszej twarzy. Nie jest to jednak efekt, którego oczekiwałam. Myślałam, że będzie nieco mocniej działał. Chociaż przy stosowaniu go co 2 dni efekty są naprawdę widoczne. Warto jednak potrzymać go na twarzy nieco dłużej niż zaleca producent. Ja trzymam go ok. 30minut.


Jednak jego minusem jest to, że nałożony na okolice zaczerwienień (a mam takowe wzdłuż nosa) lekko szczypie. Nie wiem czy to ma na celu lepsze działanie, ale skoro peeling jest przeznaczony do cer naczynkowych, to nie powinien szczypać w tych miejscach prawda? Nie jest to jednak na tyle intensywne, że od razu chcę lecieć go zmyć. To raczej leciutkie szczypanie.


Konsystencja peelingu jest nieco wodnista, ale nie przeszkadza to w jego użytkowaniu. Dzięki temu jest bardziej wydajny. Jeśli chodzi o cenę tego kosmetyku, to waha się ona między 12-18 zł.

Powiem Wam, że nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy ten kosmetyk jest hitem czy jednak kitem. Z jednej strony jego działanie nie jest jakieś WOW, ale przy regularnym stosowaniu go co 2-3 dzień mogę cieszyć się gładką cerą. Mnie to cieszy, bo nie muszę do tego używać peelingów mechanicznych, które dla mojej cery nie są dobrym rozwiązaniem. Z drugiej zaś chciałabym znaleźć coś, co da nieco lepszy efekt i nie trzeba będzie 'zabiegu' powtarzać tak często.


Nie mniej jednak polecam go Wam wypróbować. Mnie on ani nie zaskoczył ani nie zawiódł. A może na Waszej cerze spisze się lepiej niż u mnie?

Ocena: 3/5

Jeśli znacie jakieś inne fajne peelingi enzymatyczne dające nieco lepsze efekty od tego, dajcie znać :)

25.04.2014

Techniczne pytanie do Was - prośba o pomoc

Dziewczyny, dzisiaj post niekosmetyczny. Powiem Wam, że ostatnio przez problemy z komputerem nie mam nawet ochoty na pisanie notek na nim. Od ok. 2 tygodni próbuję poradzić sobie z co rusz nowymi problemami jakie sobie wymyśla. Sytuacja została prawie opanowana. Pozostał tylko jeden szczegół.

Co może być przyczyną tego, że nie działa mi Java Script, nie widzę opcji szukaj ani obserwatorów na blogu i co najśmieszniejsze - nie mogę rozwinąć nawet listy blogów, bo po kliknięciu w "pokaż wszystko" kompletnie nic się nie dzieje?

Dodatkowo przy wejściu na niektóre strony pojawia się komunikat taki jak poniżej.


Wiecie o co może chodzić? Próbowałam już wielu rzeczy a problem jak był tak jest :(

Pomożecie? :*

P.S. Jak tylko uporam się z tym problemem - wracam do Was ze zdwojoną siłą :)

19.04.2014

Kosmetyczne promocje w najbliższych dniach

Hej! Przychodzę dzisiaj do Was z informacją o najbliższych promocjach jakie szykują dla nas sieciowe drogerie.


ma dla nas
-40 na kolorówkę
od 28 kwietnia do 5 maja



ma dla nas
-30% na produkty marki Max Factor
od 23 do 26 kwietnia
oraz
-30% na wszystkie produkty wyszczuplające
 od 22 do 27 kwietnia



ma dla nas
-49%
22-27.04 na podkłady, pudry, róże, bronzery, korektory
28.04-4.05 na tusze, cienie, kredki, linery
5-11.05 na szminki, kredki do ust, lakiery, produkty do pielęgnacji paznokci



Zachęcone do zakupów? Ja tym razem odpuszczam, bo wprowadziłam chwilowy projekt denko, więc z zakupami daję sobie spokój, ale Wy możecie szaleć i szalejcie! :)

11.04.2014

Krótki post nt. mojego pierwszego wysuszacza do paznokci

Dzisiaj króciutko, bo nie ma się co rozwodzić nad wysuszaczem lakierów. Moim pierwszym kosmetykiem tego typu jest Miss Sporty Nail Expert Turbo Dry Top Coat i właśnie o nim będzie dzisiejsza notka.


Do jego zakupu namówiła mnie Sylwia, za co jej serdecznie dziękuję :* Od tego czasu malowanie paznokci jest dla mnie o wiele większą przyjemnością niż wcześniej. Ale produkt niestety ideałem nie jest.

Wysuszacz bardzo dobrze spełnia swoje zadanie, choć nie jest to 60 sekund o których pisze producent. Paznokcie po jego zastosowaniu potrzebują ok. 10 minut do całkowitego wyschnięcia. Dla mnie to bardzo dobry wynik, bo wcześniej musiałam czekać 10x tyle, żeby całkowicie wyschły. Jednak towarzyszy mi nie przy każdym manicure. To wszystko dlatego, że przy niektórych lakierach całkowicie zmienia ich odcień przez swój niebieskawy kolor. Na ciemnych lakierach tego nie widać, ale już przy jasnych tak kolorowo nie jest. Oczywiście nie wszystkie jasne kolory tak drastycznie zmienia. Zmiana jest najbardziej widoczna przy lakierach w odcieniach bieli czy szarości. Nawet żółty lakier nie zmienia swojej barwy po zastosowaniu tego wysuszacza. Ale niebieskich tonów w szarym lakierze wybaczyć mu nie mogę.

Co do samego malowania, to wysuszacz ten posiada tak samo gruby pędzelek jak lakiery Miss Sporty i bardzo dobrze mi się go używa. Dwa pociągnięcia i już cały paznokieć jest pokryty wysuszaczem. Plusem jest również cena i dostępność. Dorwiemy go w każdym Rossmannie w którym jest szafa Miss Sporty a zapłacimy za niego ok. 6zł, więc cena jest bardzo niska.

Ja jednak będę polować na coś innego, bym mogła używać go przy wszystkich kolorach tęczy a nie tylko wybiórczo. Polecacie coś? :)

7.04.2014

Krem do rąk prosto z Lidla...

Przyznam się Wam, że do Lidla mam raptem 5min spacerkiem, bywam w nim często a dopiero niedawno skusiłam się na wypróbowanie kosmetyków marki Cien produkowanych właśnie dla sklepów Lidl. Podczas małych zakupów, trafiłam przypadkiem na półkę z kremami do rąk i musiałam capnąć jeden z nich. Jako, że ostatnio moje dłonie wołają o pomstę do nieba - wzięłam najbardziej nawilżający, czyli właściwie nie krem a koncentrat do rąk marki Cien.


Owy kosmetyk zamknięty jest w plastikowej, miękkiej tubce z zamknięciem jakie lubię. Tubka ta mieści 75ml koncentratu. Powiem Wam szczerze, że jest tak mała, że nie spodziewałam się aż tak dużej pojemności w stosunku do jej wielkości a jednak producent się postarał i potrafił upchać w niej tyle kosmetyku, żeby klient był zadowolony a i kosmetyk zmieścił się do małej, damskiej torebki. Może nie uwierzycie, ale odkąd kupiłam ten koncentrat, mam go w torebce non stop. Jest tak malutki, że nie przeszkadza mi za bardzo w mojej codziennej torebce, do której muszę włożyć również śniadanie i sporej wielkości portfel.


Koncentrat ten kupiłam licząc nawet nie wiem na co. Nie spodziewałam się po kosmetykach z Lidla żadnego WOW. Kupiłam go raczej z ciekawości i chęci przetestowania a, że kosztował zawrotne 5zł, to nie mogłam mu odmówić i trafił do koszyka.


Wg producenta krem nadaje się do pielęgnacji skóry suchej i zmęczonej. W ostatnim czasie stan moich dłoni bardzo się pogorszył. Nawet nie wiecie jak dłonie potrafią okropnie szybko wysychać podczas przekładania papierów.


Koncentrat ten naprawdę jest koncentratem! Ale odkrycie prawda? Dla mnie spore, bo naprawdę nie spotkałam jeszcze żadnego kremu czy koncentratu z nazwy, który byłby tak gęsty jak ten krem. Mogę go porównać nawet do maści z wit. A. Jest on jednak lekko przeźroczysty, ale rozsmarowuje się podobnie tępo co wspomniana maść.

Po pierwszym wyciśnięciu go z tubki byłam zła, bo od razu pomyślałam "Jak to coś mam teraz wsmarować w dłonie?!". Jednak nic prostszego. Doszłam do wprawy a i krem bardzo szybko się wchłania mimo swojej konsystencji, więc nie ma zupełnie na co narzekać.

Jeśli chodzi o samo działanie tego koncentratu to już po kilkunastu użyciach widziałam poprawę stanu moich dłoni. Skóra stała się bardziej elastyczna, widziałam o wiele mniej suchych skórek przy paznokciach. No i co równie ważne - efekt utrzymywał się o wiele dłużej niż do pierwszego mycia rąk. Zdradzę Wam również, że używałam go max. 3x dziennie, więc pomyślcie jak wspaniałe byłyby efekty przy częstszym używaniu. No po prostu krem-cudeńko!

Podsumowując, nie widzę kompletnie żadnego minusa jeśli chodzi o ten kosmetyk.
Cena? Tutaj wielki plus, bo 5zł to prawie za darmo.
Działanie? Idealnie!
Dostępność? Chyba w każdym mieście jest Lidl, więc tutaj również plus.
Wydajność? W związku z jego konsystencją wystarczy odrobinka na jedno użycie, więc jest bardzo wydajny.

Mogę sobie jedynie pluć w brodę, że nie sięgnęłam po ten krem wcześniej. Drogi Lidlu, pędzę po kolejną tubkę tego cuda. Zaopatrzę się nawet w dodatkowe opakowanie, żeby spokojnie stał codziennie na moim biurku w pracy! To mój absolutny HICIOR!

Ocena: 6/5!

A czy Wy używałyście tego kremu? Jeśli nie, to jak najszybciej udajcie się na poszukiwania, bo jest naprawdę idealny :)

5.04.2014

Rzęsy wprost do nieba?!

Wiem, że ostatnio notki nie pojawiają się tutaj systematycznie, ale to wszystko wina pierwszych dni miesiąca, kiedy nie mam czasu na nic. Idę do pracy na 7, wracam o 21... W ciągu miesiąca jest lepiej, ale i tak daleko mi do ideału jeśli chodzi o pisanie dla Was. Chciałabym robić to częściej, ale niestety zdjęcia w dzień same się nie zrobią i potrzebuję do tego weekendów, kiedy robię je na zapas.

Dzisiaj kilka słów o odżywce do rzęs, którą miałam okazję przetestować na własnej "skórze".


Odżywkę do rzęs RevitaLash wykończyłam ok. 2 miesiące temu, więc opowiem Wam zarówno o jej działaniu podczas używania jak i po skończeniu kuracji.

Produkt ten zamknięty jest w tekturowym opakowaniu bardzo miłym dla oka. Niestety jest ono dość pokaźnych rozmiarów i 1/3 pudełka to odżywka, reszta to tylko powietrze. Producenci coraz częściej stosują ten "myk", żeby kupującym wydawało się, że kupują więcej.


W środku pudełeczka znajduje się malutkie, podłużne opakowanie, kryjące naszą odżywkę. Jest mniejsze niż nie jeden tusz do rzęs. Cena odżywki oscyluje w okolicach 250zł/2ml oraz 330zł/3,5ml.


Konsystencja kosmetyku jest bardzo wodnista, ale na pędzelek nabiera się bardzo mało produktu, więc nie ma problemu z marnowaniem produktu. Dzięki cienkiemu pędzelkowi odżywkę stosuje się bezproblemowo. Dobrze rozprowadza się ją na rzęsach. Początkowo zaraz po jej użyciu lekko łzawiły mi oczy, ale po kilku dniach przeszło i więcej się to nie powtórzyło. To pewnie dlatego, że początkowo mogłam ją jakoś nieumiejętnie nakładać. Jakby to było uczulenie, to zapewne łzawienie miałoby miejsce non stop.

Co do samego działania owej odżywki, to powiem Wam, że słynnego efektu WOW nie było. Rzęsy co prawda dość znacząco się zagęściły, ale mi bardziej zależało na ich wydłużeniu. Niestety nie wydłużyły się one na tyle, żebym mogła powiedzieć, że mam rzęsy "jak do nieba". Muszę jednak przyznać, że zagęszczenie ich bardzo mi się podobało, na pierwszy rzut oka było widać, że jest ich więcej. Pierwsze efekty widziałam już po 2 tygodniach stosowania. Głupia nie zrobiłam jednak zdjęć przed, więc i zdjęć po nie pokazuje, bo nie ma sensu, skoro nie widzicie od czego zaczynałam.

Niestety wszystkie odżywki mają to do siebie, że widzimy efekty podczas ich używania i niedługo później. To tyczy się również tego kosmetyku. Teraz - po 2 miesiącach od zakończenia kuracji, moje rzęsy wróciły do stanu sprzed jej odkrycia.


Podsumowując ten produkt - owszem, jest on świetny dla osób, które chcą zagęścić bądź wydłużyć rzęsy, ale ja nie wyobrażam sobie wywalania co 3/4 miesiące ok. 300zł tylko po to, żeby moje rzęsy wyglądały lepiej. Może dla kogoś innego jest to produkt nie do zastąpienia, ja natomiast wolę taką kwotę przeznaczyć na coś innego. Na rynek weszło sporo odżywek do rzęs innych firm i nie ukrywam, że są o wiele tańsze od tej odżywki. Na ten moment nie mam porównania z innymi kosmetykami tego typu, jednak może kiedyś, kto wie? :)

Ocena: 3/5

A Wy co sądzicie o odżywkach do rzęs czy brwi? Stosowałyście kiedyś tą odżywkę? A może znacie inne, tańsze sposoby na poprawę ich wyglądu? Czekam na komentarze :)