Dzisiaj biorę na tapetę kosmetyk, bez którego miłośniczka cieni do powiek nie może się obejść. Mowa oczywiście o bazie pod cienie. Jak wiadomo, taki kosmetyk potrafi nieźle przedłużyć trwałość cieni na powiekach, podbić kolor. Ale czy takie właśnie cuda robi z cieniami baza od Avon-u? Przeczytajcie :)
Co mnie podkusiło żeby zamówić tą bazę zamiast osławionej Artdeco którą miałam w planach? Namówiła mnie na zakup inna blogerka. Czy słusznie? Zaraz się dowiecie. Na początek zacznę może od tego, że to moja druga baza pod cienie w życiu, więc wielkiego porównania nie mam. Nie ukrywam, że skusiła mnie głównie cena (w promocji można dorwać ją już za 10zł w katalogu). Stwierdziłam, że za dyszkę nie mam co wybrzydzać i albo okaże się hitem albo niewypałem i nie będzie mi szkoda tych wydanych złotówek.
Owy kosmetyk zamknięty jest w dość ciężkim, szklanym słoiczku, który mieści zaledwie 3g produktu. To bardzo mało w porównaniu do innych baz, ale z drugiej strony mam pewność, że zdążę ją zużyć przed końcem ważności, bo przecież takich rzeczy nie nakładamy na powieki tonami, prawda? Można ją dorwać poprzez konsultantki Avon, których aktualnie jest na pęczki (co 5 moja znajoma jest konsultantką w tej firmie).
Jak widzicie na powyższym zdjęciu, baza ma dość ciemny beżowy kolor, który odrobinę odznacza się na mojej bladej cerze przed nałożeniem cieni. Ale zanim przejdę do tego co dalej, napomknę trochę o samym procesie jej nakładania. Otóż nakładam ją na powieki pędzelkiem firmy Trendy, bo palcami niestety nie da się jej precyzyjnie nałożyć, przez co nie wygląda estetycznie nawet jak już nałożymy cienie na powiekę.
Mam wrażenie, że ta baza zasycha na powiekach w sekundę po nałożeniu i jeśli od razu nie nałożymy jej precyzyjnie, to nie ma szans na jej poprawki. Nakładam dość cienką warstwę, jednak mimo to w wewnętrznych kącikach tworzy się dziwna skorupa, której nie są w stanie przykryć nawet cienie i nie wyglądają na tym czymś estetycznie. Nie daj Boże, wyjadę sobie przez przypadek pędzelkiem nieco wyżej niż planowałam nałożyć cień i tu zaczynają się schody...
Baza nie stapia się z naszą cerą, wygląda jak coś na kształt wystających suchych skórek w okolicach kącika oka. Uwierzcie - nie wygląda to pięknie. A przy próbach zmycia jej, wycieramy sobie od razu wszystkie pozostałe warstwy kosmetyków nałożonych na twarz, bo skubaniec nie chcę się tak łatwo zetrzeć.
Poniżej wrzucam skład dla zainteresowanych.
Dodam tylko, że baza jedynie w minimalnym stopniu podbija kolory cieni. Trzyma je za to w ryzach ok. 10h, co dla mnie jest świetnym wynikiem. Nie mogę jej jednak wybaczyć tego dziwnego rolowania, które zdarza mi się co drugi dzień. Gdyby nie to, byłby z niej całkiem fajny kosmetyk a tak, muszę jednak pokusić się o zakup bazy Artdeco. Avon wybacz, ale nie spisałeś się zbyt przy produkcji tej bazy, a szkoda...
Ocena: 2/5
A wy co o niej myślicie? A może macie jakieś godne polecenia kosmetyki firmy Avon? Akurat teraz często przeglądam katalog Avonu, więc może skuszę się na coś polecanego przez Was? :)
Pomimo tego, żę jestem konsuktantką AVON, to jeszcze nigdy jej nie miałam. Jakoś nie przemawia ona do mni.. :)
OdpowiedzUsuńOj już nie pamiętam kiedy ostatnio zamawiałam produkty z Avonu...
OdpowiedzUsuńbaza z art deco jest najlepsza na swiecie! kolorek ma podobny do tej, ale po nałozeniu, jest bezbarwna, z lekkimi drobinkami ;) poza tym, nigdy mi sie nie zdazył taki efekt "skorupy", dziwne... dobrze, ze kupiłas ja w promocji, ale i tak szkoda ;(
OdpowiedzUsuńKosmetyki marki AVON są mi kompletnie nieznane i z ta baza też nie miałam do czynienia. Szkoda, że jej aplikacja jest tak kłopotliwa, a dodatkowo pojawia się rolowanie... :/
OdpowiedzUsuńMuszę sobie w końcu kupić jakąś bazę pod cienie, ale niekoniecznie tej firmy:)
OdpowiedzUsuńJa mam bazę z Virtuala i zachowywała się dokładnie tak samo, ale odkryłam, że dużo winy ponoszę za to ja i mój nieumiejętny sposób nakładania. Tego typu bazy nakładane pędzelkiem źle się sprawdzają. Najlepiej jeśli nabierze się odrobinę (!) bazy, rozgrzeje miedzy palcami i szybko rozetrze na powiece (można tez nabrac pędzelkiem, jeśli opakowanie jest zbyt małe i nałożyć między palce, rozgrzać i na powiekę). Takim sposobem baza trzyma się bardzo długo, jest ledwo widoczna, ale spełnia swoje zadanie.
OdpowiedzUsuńMoim powiekom na szczęście wystarczy sam korektor, jednak zastanawiam się nad zakupem bazy by zwiększyć pigmentację cieni :).
OdpowiedzUsuńHmm, u mnie żadnej skorupy nie ma, ale ja nakładam ją palcami i delikatnie wcieram/wklepuję w powiekę, więc może ciepło palca ją rozgrzewa i da się ją ładnie rozetrzeć. No i nakładam ją na gołe powieki ;)
OdpowiedzUsuńnie ufam Avon, za dużo razy sie zawiodłam :(
OdpowiedzUsuńMi tez nie podeszła, oddałam. Wolę Hean :)
OdpowiedzUsuńNigdy go nie używałam...:)
OdpowiedzUsuńMój blog [KLIK]
Raczej się na nią nie skuszę ;/
OdpowiedzUsuńCzyli jednak niewypał :D. Ja lubię moją z Hean, ale niedługo pora kupić coś nowego hm..
OdpowiedzUsuńNie miałam jej, ale wiele słyszałam i jakoś mnie nie przekonuje do zakupu.
OdpowiedzUsuńnie używałam i nie mam zamiaru tego zmieniać...
OdpowiedzUsuńNie lubię avonu...zawiodłam się na nich niejednokrotnie :) ja mam swoją pierwszą bazę z FMU, kupiłam ponad rok temu i dalej jesteśmy razem, jest rewelacyjna! a kosztowała chyba coś koło 20 zł ;)
OdpowiedzUsuńJuż sama konsystencja mnie zdziwiła i po niej widziałam, że to nie może być dobry produkt :<
OdpowiedzUsuńa ja ja właśnie zakupiłam czekam za dostawa
OdpowiedzUsuńNie lubię Avonu, kształtem słoiczka przypomina bazę z Artdeco ... Jakoś nigdy nie skusiłam się na bazę pod cienie, przy tak ciężkim, kremowym podkładzie jaki mam i dobrze napigmentowanych cieniach ze Sleeka, jest mi ona zbędna.
OdpowiedzUsuńja ją mam, to fakt że szybko zastyga, jednak jest do dobra baza, chcoiaż nie wiem czy kupię ja ponownie ;)
OdpowiedzUsuń