Kolejna notka o woskach Yankee Candle, kolejna limitowana edycja. Tym razem przybliżę Wam nieco zapachy wosków z tegorocznej, limitowanej edycji Q3. Bardzo lubię mocne zapachy a tutaj jest kilka takich. Jeśli chcecie wiedzieć, który zapach przypadł mi do gustu najbardziej - czytajcie dalej.
Według mnie wszystkie zapachy z tej serii należą do mocnych, świeżaków tutaj nie znajdziecie, ale to właśnie zaleta limitowanych edycji. Skoro jesień jest porą zimną, musimy ogrzewać atmosferę otulającymi, ciężkimi zapachami.
Na pierwszy ogień zapach piękniejszy z całej piątki, czyli Ginger Dusk. Wygląda a bardzo delikatny prawda? Jakież mylące potrafi być pierwsze wrażenie. Zapach jest nieziemsko otulający, słodki z odrobiną cytrusów. Będzie świetnym dodatkiem zarówno w ciepłe jak i zimne dni. To chyba pierwszy tak nieoczywisty zapach w mojej kolekcji. Intensywność tego wosku oceniam również na 5! Zakup świecy to tylko kwestia czasu. Link do powyższego zapachu [TUTAJ].
________________________
Kolejnym zapachem jest Cranberry Pear. Naklejka powinna wyglądać odrobinę inaczej, wtedy w 100% oddawałaby zapach wosku. Dla mnie to kawałeczek gruszki zatopiony w żurawinie - nie odwrotnie. Jest to bardzo słodki, ale nieduszący, owocowy zapach. Przypomina mi zapach oranżady w proszku, ale takiej mega słodkiej, nie kwaśnej. Nie jest to killer jak np. mój ukochany Red Velvet, ale blisko mu do niego. Zdecydowanie zmęczymy się nim w ciepłe dni. Te zimne przyjemnie ociepla. Niestety, jak już pisałam - fani gruszkowych zapachów nie mają co jej szukać w tym zapachu, bo zdecydowanie przoduje tutaj żurawina. Zapach jest piękny - to również mój kandydat na świecę. Link do powyższego zapachu [TUTAJ].
________________________
Wosk Amber Moon już samym wyglądem przenosi nas w październikowe zimne wieczory. Producent opisuje go jako "Czarujący urok bursztynu, w ciepłym powiewie wieczornej bryzy z dodatkiem intrygującego aromatu paczuli i drzewa sandałowego". Oj tak, paczulę i drzewo sandałowe wyczuwam w nim z daleka. Plus odrobinę słodkości. To bardzo jesienny zapach, choć intensywnością nie grzeszy. Zapach sam w sobie bardzo mi się podoba, ale nosz kurczę... gdyby bardziej dawał po nozdrzach, byłby bardziej ciekawy. Link do powyższego zapachu [TUTAJ].
________________________
Kolejny wosk to Wild Fig, czyli zapach, którego obawiałam się najbardziej. W internecie krążą skrajne opinie na jego temat (z przewagą tych negatywnych). Moja będzie się również do takich zaliczać. Po zapaleniu go nie czuję w pokoju nic więcej jak tylko mocny, mdły zapach suszonych owoców. Kojarzycie zapach kompotu z suszków podawanego w Wigilię? Ten wosk to dokładnie to. Krótko mówiąc - nie podoba mi się. Rzekłabym nawet, że to najgorszy zapach z całej limitowanej edycji Q3. Link do powyższego zapachu [TUTAJ].
________________________
Ostatnim woskiem dostępnym w limitowanej edycji Q3 2014 jest Honey Glow. Moja pierwsza myśl po odpaleniu - już to kiedyś czułam! Wosk przypomina mi zapach Honey&Spice również od Yankee Candle, ale w nieco mniej intensywnej wersji i bez wybijającej się nuty cynamonu. Wyczuwam za to więcej męskich nut. Zapach nie należy do intensywnych, ale na pewno spodoba się wielbicielkom męskich, drzewnych perfum. Link do powyższego zapachu [TUTAJ].
Zachęciłam Was do zakupu któregoś z nich? Koniecznie dajcie znać. Ja zaczynam zbierać na świece o zapachu Ginger Dusk i Cranberry Pear.
________________________
Zachęciłam Was do zakupu któregoś z nich? Koniecznie dajcie znać. Ja zaczynam zbierać na świece o zapachu Ginger Dusk i Cranberry Pear.
kilka zapachów mnie zaciekawiło :)
OdpowiedzUsuńMi Wild Fig kojarzy się z zapachem kompotu z suszonych owoców serwowany na Wigilie- nie lubię go strasznie ;D Wszystkie pozostałe zapachy są piękne : )
OdpowiedzUsuńDo mnie najbardziej przemawia Ginger Dusk i Honey Glow. Chociaż masz rację, że ten ostatni jest niesamowicie podobny do Honey&Spice, który jest obecnie w promocji na wielu stronach internetowych, dlatego zastanawiam się albo nad zakupem Ginger Dusk z nowej kolekcji albo Honey&Spice w promocji :)
OdpowiedzUsuńCiekawe choć nie moje nuty zapachowe ja wole delikatne,słodkie :)
OdpowiedzUsuńPoklikasz w linki w tym poście? To tylko sekunda a wiele zdziała!
Kusi mnie ta seria, ale muszę się powstrzymać. Tej jesieni chcę wypróbować woski innej firmy :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie tu u Ciebie. Dołączam do grona obserwatorów i dodaję do mojego blogrolla. Będę zaglądała.
Pozdrawiam
O nieee, zapach suszków to chyba najgorszy zapach na świecie :D teraz wiem, że nie kupię wild fig na miliard procent :)
OdpowiedzUsuńJuż wiem że wild fig mi nie podpasuje :D kompot z suszu jest feee :D
OdpowiedzUsuńNiestety zapachy Q3 to zupełnie nie moje klimaty, wolę delikatniejsze wonie :)
OdpowiedzUsuńŻurawinka <3
OdpowiedzUsuńMoje woski leżą i kwiczą :/ Muszę do nich wrócić :)
Muszę zdobyć Honey Glow :-)
OdpowiedzUsuńNie paliłam żadnego ztych wosków, ale po obwąchaniu kilku z nich w sklepie, raczej mnie nie przekonały. Chyba są dla mnie zbyt ciężkie. Po Twojej recenzji najbardziej skusił mnie Ginger Dusk. W końcu jak przyjdą zimne dni będę tęsknić za słodkimi, otulającymi zapachami :)
OdpowiedzUsuńHoney Glow i Ginger Dusk - z Twojego opisu wynika, że te dwa zapachy podbiją moje serce! :)
OdpowiedzUsuń